[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Może poszłabyś ze mną na kolację dziś wieczorem?
- Nawaliła któraś z twoich dziewczyn? - spytała, ukrywając entuzjazm.
- To wyjście służbowe i pomyślałem, że mogłoby być miło, gdybyś do
nas dołączyła.
Entuzjazm wyparował, a na jego miejsce pojawiła się złość.
- Zaprosiłeś mnie, żebym odegrała rolę zakochanej żony?
- To też, ale jest jeszcze inny powód.
- Jaki?
- Uświadomiłem sobie, że byłem ostatnio raczej niemiły. Przepraszam,
wiem, że to nie w porządku odgrywać się na tobie, ale miałem mnóstwo
stresów.
Wiedziała, że nie powinna dać się przekonać, ale już się stało.
- Chcesz o tym pogadać? - spytała. Musnął dłonią jej policzek.
- Jak szybko możesz być gotowa? - zapytał, jakby nie słysząc pytania.
- Wezmę prysznic i zrobię makijaż.
- Masz kwadrans, dobrze?
Kolację zamówiono w eleganckiej restauracji leżącej przy plaży. Hayley
siedziała koło Jaspera i wsłuchiwała się w szum fal, które rozbijały się o
przybrzeżne skały, nie zwracając uwagi na gwar rozmów i brzęk naczyń. Obok
nich siedział trzydziestoletni właściciel firmy budowlanej, z którym Jasper
współpracował przy okazji większych projektów.
- Muszę przyznać, że byłem miło zaskoczony, wiadomością o waszym
ślubie - zwrócił się do Hayley Dave Braithwaite. - Od lat próbowałem namówić
Jaspera do założenia rodziny.
- Jest pan żonaty? - spytała, czując ramię Jaspera, spoczywające niedbale
na oparciu jej krzesła.
- 90 -
S
R
- Tak. Od dziesięciu lat. Anna nie mogła tu dzisiaj przyjść. Oczekuje
trzeciego dziecka i nie czuje się najlepiej.
Hayley poczuła się zakłopotana.
- Czuję - Dave przechylił się w stronę Jaspera - że twoja żona będzie
wspaniałą mateczką. Tylko nie odkładajcie tego na pózniej.
Hayley poczuła napięcie w palcach Jaspera, bawiących się jej włosami.
- Jesteśmy dopiero trzy tygodnie po ślubie. Daj nam chwilę -
odpowiedział z wymuszonym uśmiechem.
Dave parsknął śmiechem.
- Nasza najstarsza, Julie, została poczęta podczas miesiąca miodowego i
nigdy tego nie żałowaliśmy. Jest wspaniała, podobnie jak jej brat, Ben. Dzieci
nadają życiu pełnię, nie ma nic piękniejszego, jak obserwować ich narodziny.
Nigdy nie byłem mazgajem, ale kiedy przychodziły na świat, ryczałem jak bóbr.
Uwagę Jaspera przyciągnęła osoba siedząca po jego prawej ręce i Hayley
odetchnęła z ulgą. Jeszcze chwilę pogawędziła z Dave'em i przeprosiła grze-
cznie, kiedy podano kawę.
Niedługo potem Jasper znalazł ją na balkonie, gdzie morska bryza
rozwiewała jej loki.
- Dobrze się czujesz? - zapytał.
- Tak - zmusiła się do promiennego uśmiechu. - Chciałam tylko łyknąć
trochę świeżego powietrza.
- Przepraszam za Dave'a, czasami okropnie nudzi.
- Uważam, że jest miły.
Popatrzył na nią błyszczącymi oczami.
- Hayley... bardzo mi przykro, ale musimy wyjść. Wypadło mi pilne
spotkanie.
- Rozumiem - starała się nie okazać rozczarowania.
- Nie wiem, kiedy wrócę. Dowiedziałem się o tym dopiero przed chwilą.
- Chodzi o kobietę? - wymsknęło jej się, zanim zdążyła się opanować.
- 91 -
S
R
Wyczytała odpowiedz w jego oczach, jeszcze zanim się odezwał.
- To nie to, co myślisz.
- Oszczędz mi szczegółów. Wziął ją pod ramię.
- Chodz, odwiozę cię do domu. Uwolniła się z jego uścisku.
- Szkoda twojego cennego czasu. Wezmę taksówkę.
Jasper obserwował, jak wchodzi do restauracji i mógł tylko żałować, że
nie ma już czasu na wyjaśnienia.
ROZDZIAA PITNASTY
W godzinę pózniej, kiedy wybierała się do łóżka, usłyszała dzwonek do
drzwi wejściowych. Owinęła się ciaśniej szlafrokiem i podeszła do domofonu.
- Kto - zapytała.
- Daniel - odpowiedział młody głos.
Otworzyła drzwi i zobaczyła wysokiego, szczupłego nastolatka o
półdługich, brązowych włosach. Kiedy wszedł, w świetle, zauważyła granatowy
siniec wokół prawego oka i opuchnięte rozcięcie dolnej wargi.
- Och! Co ci się stało?
Przestępował z nogi na nogę, najwyrazniej skrępowany i niepewny,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]