[ Pobierz całość w formacie PDF ]
niechcący przestawiłam. Całe szczęście, że teraz jestem na nogach, bo
inaczej byłabym zła.
- I słusznie. - Otoczywszy ją ramieniem, ruszył ku drzwiom. - O
której mam po ciebie wpaść? Za jakieś dwanaście godzin?
- Wpaść?
- Obiecałaś pokazać mi wyspę.
- Nie żartuj, przyjechałeś prawie miesiąc temu i jeszcze jej nie
zwiedziłeś? - spytała. - Ja naprawdę muszę popracować.
- Popracuj. Rano.
- Nie wiem, o której wstanę.
- Wpadnę o czternastej.
- O szesnastej.
- Czternasta trzydzieści.
- Szesnasta.
- Czternasta czterdzieści pięć.
- Szesnasta.
- Nie bądz uparta. Piętnasta. To moja ostatnia propozycja. -
Otworzył drzwi. - Możesz ją przyjąć lub nie. A więc?
Odwrócił się, czekając na jej decyzję. Sasha zawahała się. Jeżeli
się zgodzi na spotkanie, będzie to oznaczało, że pragnie, aby
znajomość z Dougiem przerodziła się w coś głębszego. Owszem,
67
RS
dzięki niemu przeżyła dziś coś wspaniałego. Ale związek pomiędzy
mężczyzną a kobietą to nie tylko seks. A ona jeszcze nie uporała się z
przeszłością, stale gnębiły ją koszmarne wspomnienia.
Umówić się? Nie umówić? Umówić? Nie umówić?
- Sasho...
- Dobrze. Wpadnij o trzeciej.
Kiedy pomruk silnika ucichł, Sasha zamknęła drzwi na klucz i
pogasiła światła. Wędrując po schodach, na moment przystanęła.
Zerknąwszy na kanapę, zaczerwieniła się gwałtownie. Co takiego
Doug miał w sobie, że drżała, kiedy się do niej zbliżał, a w jego
ramionach zapominała o całym świecie? Czeka ją jutro mnóstwo
pracy. Dlaczego więc zgodziła się na wycieczkę po wyspie?
Dlaczego...
Potrząsnęła głową. Nie umiała rozwikłać tej zagadki. Wiedziała
jedno: tydzień temu nie znała tego mężczyzny o śniadej cerze, szarych
oczach i cudownych dłoniach. Wiodła uporządkowane życie, niczego
jej nie brakowało. Nagle wszystko się zmieniło. Mimo że małżeństwo
z Samem zniechęciło ją do mężczyzn, to jednak nie potrafiła nie
myśleć o Dougu.
Westchnąwszy ciężko, ruszyła dalej na górę. W sypialni zrzuciła
buty, następnie podniosła ręce, zamierzając wyjąć z uszu kolczyki.
Raptem wbiła wzrok w łóżko. Na środku pościeli leżała szczotka do
włosów, a przecież zostawiła ją w łazience. Zdziwiona, rozejrzała się
po pokoju. Na toaletce stały jej ulubione perfumy. Były otwarte.
Szklana zatyczka leżała obok buteleczki.
68
RS
Zirytowana własnym gapiostwem, podeszła do toaletki i
zamknęła buteleczkę, po czym obróciła się twarzą do łóżka. Jej
spojrzenie padło na budzik, który parę minut temu, gdyby spała,
wyrwałby ją ze snu. Budzik, szczotka, perfumy... czyżby była aż tak
rozkojarzona? I jeszcze otwarta książka na półce nad kominkiem.
Była pewna, że nie zaglądała do niej od miesięcy. Wolno potoczyła
wzrokiem po pokoju, jakby szukając przycupniętego w rogu
włamywacza.
Po chwili wyprostowała się i wzięła głęboki oddech.
Włamywacza? Bez przesady. To zwykły zbieg okoliczności. Po prostu
była roztargniona. I nic dziwnego: jej uwagę pochłaniała nowa
powieść oraz nowy mieszkaniec wyspy. Mogła zapomnieć odłożyć
kryminał na miejsce, odnieść szczotkę do łazienki, mogła niechcący
nastawić budzik na jakąś nieludzką porę. Co z tego, że podobne
incydenty opisała w Jesiennej zasadzce"? Po prostu przypadek i tyle.
To nie życie odzwierciedla fikcję, lecz na odwrót.
69
RS
ROZDZIAA CZWARTY
Gazeta leżała nietknięta na kuchennym stole, obok stał kubek z
niezalaną kawą w proszku. Po zaledwie trzech godzinach snu Doug
wyszedł na spacer po plaży.
Rozmyślał o wczorajszym przyjęciu i o tym, co się pózniej
wydarzyło. Sasha Blake była najbardziej intrygującą kobietą, jaką
kiedykolwiek poznał. Kawałki łamigłówki układały się w logiczną
całość, a mimo to miał coraz większy mętlik w głowie.
Samokontrola. Jeszcze nigdy się taką nie wykazał. To było
niesamowite: pieścić Sashę, całować ją, doprowadzić do szczytu
rozkoszy, a jednocześnie panować nad popędem. W dodatku
odmówił, kiedy zaofiarowała mu siebie. Wprost nie mógł w to
uwierzyć. Ale było tak, jak powiedział Sashy: czuł się spełniony jej
spełnieniem, bardziej nim usatysfakcjonowany niż jakimkolwiek
[ Pobierz całość w formacie PDF ]