[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Zapomniałem o wierzchnim okryciu - powiedział. -
Jeżeli chcesz, mogę ci kupić futro. Zadzwonię i każę je tu
zaraz przysłać...
- Nie mogę nosić futer, Marcus - przerwała mu. - Nieste
ty, jestem alergiczką.
- Czy masz także alergię na psy i koty?
- Nie. Pamiętasz, jak ci mówiłam, że mam psa? Mieszka
w budzie, za domem. A moja ulubiona kura, Henrietta, ma
obok zagródkę i kurnik. Pokażę ci następnym razem. Jestem
uczulona wyłącznie na futro.
- Dzięki Bogu - odetchnął Marcus, a widząc jej zdumio
ne spojrzenie, dodał: - Kiedy miałem amnezję, wziąłem dwa
perskie koty.
NIEBEZPIECZNA MIAOZ 217
- Dlaczego? - zapytała.
- Nie mam pojęcia. To było tuż po tym, jak wybudowa
łem japońską sadzawkę.
- Pamiętam. Pokazałeś mi ją przed wyjazdem do Teksasu.
Ciągle nie mogę uwierzyć, że masz sadzawkę pełną tych
pięknych, kolorowych ryb. Wcześniej je widziałam tylko
w ogrodzie botanicznym.
Marcus był zdziwiony, że wiedziała o sadzawce. Nie pa
miętał, żeby jej ją pokazywał.
- Kiedy spacerowaliśmy po ogrodzie, powiedziałam ci,
że japońskie ryby są piękne. A ty mi na to, że ryby cię nie
interesują!
Roześmiał się. Tak, teraz to sobie przypomniał.
- Myślałem o tym, żeby zrobić kilka patchworków w ja
pońskie wzory.
Delii zaświeciły się oczy.
- Och tak, sama chętnie bym coś takiego zrobiła.
- Wobec tego będziesz musiała przyjechać na Paradise
Island, bo ja nie miałbym nerwów, żeby tu zamieszkać.
- Dlaczego? - zdumiała się Delia.
Marcus odwrócił się i wskazał na limuzynę. Starsza pani
robiła zdjęcia. Jakaś para stała pod pobliskim drzewem, niby
pogrążona w rozmowie, ale wpatrzona w Marcusa i Delię.
Staruszka na końcu uliczki przycinała róże. Dwie dziewczy
ny na piętrze sąsiedniego domku śmiały się do Marcusa,
unosząc kciuki. Policyjny samochód jechał wolno wzdłuż
ulicy. Policjant za kierownicą patrzył na domek Delii. Pies
szczekał jak oszalały, a Henrietta gdakała wniebogłosy.
- Zapomniałam, że mieszkała tu ze swoim ojczymem
Callie Kirby, zanim wyszła za mąż za Micaha Steele'a - po
wiedziała Delia z westchnieniem. - Do dziś opowiadają nie
samowite historie o swoich narzeczeńskich czasach.
218 NIEBEZPIECZNA MIAOZ
- Masz na myśli te tłumy? - Marcus wskazał wzrokiem
na otaczającą ich widownię.
- To małe miasteczko - powiedziała. - Mało tu atrakcji.
Jedyną prawdziwą sensacją w ostatnich latach było zastrzele
nie handlarza narkotyków. I jeszcze jedno - Tippy Moore
uderzyła niedoszłego zabójcę w głowę żelaznym pogrzeba
czem. Podobno kiedy Cash Grier dotarł na miejsce zdarzenia,
ten facet wyskoczył z karetki i błagał policjantów, by go bro
nili przed Tippy.
Marcus roześmiał się.
- Poznałem tę panią i nie wątpię, że to prawda.
Delia z uśmiechem dotknęła szmaragdowych kolczyków.
- Nie powinieneś tego robić - powiedziała.
- Potrzebowałaś nowej sukni i paru dodatków - stwier
dził, chwytając ją za rękę. - Zamknij dom i ukłonimy się
przed odjazdem.
Mocując się z zamkiem, słuchała go tylko jednym uchem.
- Ukłonimy się? - zapytała. - Komu?
Marcus chwycił ją w objęcia, przegiął do tyłu i wpił jej się
w usta.
Kiedy ją puścił, starsza pani przy różach trzymała się za
serce i wyglądała, jakby zaraz miała zemdleć. Para, dopiero
co pogrążona w rozmowie, przyglądała im się z otwartymi
ustami. Dziewczyny w oknie pękały ze śmiechu. Kobieta,
która robiła zdjęcia limuzyny, fotografowała teraz Marcusa
i Delię. A policyjny wóz zahamował, wstrzymując uliczny
ruch. Kierowca wychylił się przez okno.
- Daję wam dziewięć plus w skali dziesięciostopniowej!
- zawołał do Marcusa Cash Grier.
- Blokujesz ruch! - odkrzyknął Marcus.
Grier tylko się zaśmiał i pomachał im ręką, po czym od
jechał.
NIEBEZPIECZNA MIAOZ 2 1 9
Marcus podprowadził Delię do limuzyny, poczekał, aż
szofer w uniformie otworzy im drzwi, pomógł jej wsiąść,
a na koniec sam wskoczył do środka.
- Chyba zadowoliliśmy naszą publiczność - stwierdził ze
śmiechem, patrząc na rozmarzoną Delię.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]