X


[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Wyglądasz, jakbyś zle się czuł. Może powinieneś
usiąść...
Przy tych słowach zasłabła. Stefan musiał odepchnąć Jo-
e'ego i omal nie pobił się z Pepperem, udało mu się jednak
pochwycić Carrie. Zaniósł ją do salonu i delikatnie położył
na sofie, zostawiając ślady krwi na jej jasnożółtej sukience.
- Co się stało? - zapytał pan Szyszko, wchodząc do salo�
nu. Zachowywał się, jakby nie stał za oknem kuchennym i nie
widział wszystkiego.
TA NIEZNOZNA WIEDyMA
47
Ktoś podał Stefanowi ręcznik zmoczony zimną wodą. Po�
prosił, by go ogrzano. Carrie drżała z chłodu i zdenerwowa�
nia. Delikatnie otulił ją wełnianym szalem i wypędził wszy�
stkich do sąsiedniego pokoju.
- Zakrwawiłeś jej całą sukienkę i nawet twarz - zauważy�
ła Minnie. - Trzeba to wyczyścić, zanim się ocknie.
Stefan popatrzył na swój palec.
- Zabandażować ci to? - zaproponował Joe. - Przeszed�
łem kurs pierwszej pomocy. Bandażuję najlepiej w całym Te�
ksasie.
Do pokoju weszła matka Stefana z ogrzanymi ręcznikami.
Nie zadając żadnych pytań i nie patrząc na swego najmłod�
szego syna, owinęła ręcznikiem szyję Carrie, a drugim deli�
katnie otarła jej twarz i ręce.
Joe zabrał Stefana z powrotem do kuchni, starannie umył
mu dłoń i zabandażował palec w niesłychanie skomplikowa�
ny sposób.
- Wykorzystuj to, dopóki możesz - poradził przyjacielowi.
- Nie chcę temblaka - zaprotestował Stefan.
- E tam! Dobrze ci idzie. Temblak robi duże wrażenie.
Umiem robić świetne temblaki.
- Nie - upierał się Stefan.
- To trzymaj tę rękę uniesioną do góry, dopóki nie prze�
stanie krwawić.
- Wraca do przytomności - odezwał się ktoś.
Stefan pośpiesznie przeszedł do salonu i zbliżył się do sofy.
Carrie otworzyła wielkie brązowe oczy i Stefan poczuł, że
serce przestaje mu bić. Ledwie jednak zdążyli wymienić spo�
jrzenia, Pepper wśliznął się między nich i uklęknął przed sofą.
- Zabiorę cię stąd - powiedział tonem prawdziwego męż�
czyzny.
- Przyjechałam tu z Minnie - przypomniała mu Carrie.
- Minnie może pojechać za nami.
48 TA NIEZNOZNA WIEDyMA
Carrie nie straciła zdolności logicznego myślenia.
- Przecież ona może mnie odwiezć. W każdym razie dzię�
kuję. - Przyłożyła dłoń do głowy i zapytała: - Czy nie było
tu gdzieś Stefana? Zdawało mi się, że go widziałam. Jak tam
jego ręka?
- Unieruchomiona na dobre - odrzekł Stefan, zanim Pep�
per zdążył się odezwać.
W oczach Carrie pojawiły się wielkie łzy. Ta kobieta po�
trafiła okazywać uczucia w niezwykle teatralny sposób. Za�
uważyła bandaż na dłoni Stefana i jęknęła:
- Naprawdę aż tak cię zraniłam?
Pomimo żarliwych protestów Joe'ego Stefan odwinął gazę
i pokazał jej czysty, poraniony palec wskazujący.
- To tylko niewielka rana - powiedział i dodał szczerze:
- Odwaliłaś naprawdę kawał porządnej roboty. - Te słowa
mogły oznaczać wszystko, od uznania za pomoc do oskarże�
nia o ciężkie obrażenia ciała. Mężczyzni czasami potrafią być
bardzo przebiegli.
Carrie poruszyła bladymi ustami, z których starła się
szminka, i powiedziała:
- Trzeba było cię zabrać do Deckera.
Stefan konsekwentnie okazywał lojalność.
- Do tego rzeznika? Nigdy w życiu. Wolę ciebie.
Brzmiało to tak, jakby Carrie była tylko nieco łagodniej�
szym typem rzeznika. Palec Stefana spuchł i wyglądał okro�
pnie. Mężczyzni stwierdzili, że wygląda, jakby przytrzaśnięto
go drzwiami albo jakby go zmiażdżył młot pneumatyczny. Ich
wizje były tak sugestywne, że kobiety zaczęły głośno pro�
testować.
Carrie znów się zdenerwowała.
- Chodz. Zabiorę cię do domu - odezwał się Pepper.
Carrie jednak zdecydowała, a Minnie ją poparła, że obie
dopilnują, by Stefan bezpiecznie dojechał do domu. %7ładen
TA NIEZNOZNA WIEDyMA
49
z gości mieszkających w domu Stefana ani słowem nie wspo�
mniał, że przecież jadą w to samo miejsce. Wszyscy w porę
zauważyli przymrużone oczy Stefana i nie śpieszyli się z wy�
jazdem z domu państwa Szyszków.
Minnie taktownie pozostała w samochodzie przed domem,
Carrie zaś weszła ze Stefanem do środka. W Blink nigdy nie
zamykano drzwi na klucz. Robiła to jedynie Carrie, gdy nie
chciała, by Stefan wszedł za nią.
- Dasz radę wejść sam na górę? - zapytała, gdy znalezli
się w salonie.
Spojrzał na najzwyklejsze w świecie schody, jakby był to
Matterhorn, i dzielnie opanowując drżenie głosu odrzekł
ochryple:
- Jakoś sobie poradzę.
Carrie więc objęła go ramieniem i ostrożnie poprowadzi�
ła na górę. Zerkną} na jej twarz. Nadal była tak blada, że
przez chwilę czuł wyrzuty sumienia, jakoś się jednak z ni�
mi uporał i nawet lekko oparł na ramieniu Carrie. Tylko
troszeczkę.
- Możesz się sam rozebrać? - zapytała.
Uświadomił sobie, że w każdej chwili może tu dotrzeć cała
wścibska, hałaśliwa ekipa telewizyjna wraz z Makiem. Czyż�
by Carrie, jego anioł stróż, chciała go przetestować? Na litość
boską!
Westchnął rozpaczliwie i odrzekł z fałszywą brawurą
w głosie:
- Dam sobie radę.
- Może rozepnę ci pasek i guziki, a ty już poradzisz sobie
z resztą?
- Tak - wykrztusił z odcieniem leciutkiej niepewności.
- Och, Stefanie. Powinnam była jednak odesłać cię do
doktora Deckera.
- To rzeznik - powtórzył Stefan z uporem.
50 TA NIEZNOZNA WIEDyMA
- Ja nie okazałam się o wiele lepsza - oświadczyła Carrie
smutno.
- Byłaś wspaniała - zapewnił ją żarliwie, dokładając [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • goskas.keep.pl
  •