[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zbyt blisko, a on nie mógł się od niego odwrócić. Gdzie były te pęta? Macając
po ziemi, próbował wstać, ale zdążył tylko klęknąć, kiedy rozwścieczone
zwierzę uderzyło w niego, biorąc go na rogi. W ostatniej chwili Ole próbował
odturlać się na bok, ale buhaj skręcił łeb i podniósł go na rogu. Ole próbował
złapać go za drugi róg, wiedząc, że jeśli zwierzę rzuci nim o ziemię, pewnie
dzgnie go raz jeszcze, a powtórnego ataku mógłby nie przetrzymać...
Nils wrzeszczał, ile sił w płucach, biegnąc i wymachując wielkim kołkiem.
W tej samej chwili, gdy Ole uderzył o.ziemię, z serowarni wyszły Sebjorg i
Dagmar. Byczek zebrał się do powtórnego ataku, wyraznie było widać jego
nabiegłe krwią małe oczka. Dagmar zasłoniła ręką usta, a Sebjorg puściła się w
stronę człowieka i zwierzęcia, krzycząc wniebogłosy i próbując odwrócić
uwagę buhajka od ojca.
Ze zbocza Knut widział, jak byk schyla łeb i naciera na ojca. Tym razem Ole
nie miał sił odtoczyć się na bok: jego wielkie ciało zostało podniesione w
powietrze i rzucone niby szmaciana lalka. Po chwili leżało na ziemi bez życia.
- Nie podchodz! - Wrzasnął Nils do Sebjorg, która biegła ku bestii, próbując
zwrócić na siebie jej uwagę. - To niebezpieczne!
Ale Sebjorg przebiegła obok byka wymachując ramionami, a ten wreszcie
oderwał wzrok od gospodarza, szukając nowego obiektu ataku. Tym razem
jednak krzyczało i poruszało się jednocześnie kilka osób i byczek pokręcił
niepewnie łbem. Sebjorg biegła zygzakiem na spotkanie Nilsa i Knuta. Uznała,
że któryś z nich pewnie zdąży chwycić za postronek, zwieszający się z kółka w
nosie bestii.
- Tutaj! - Krzyknął Knut, wbijając wzrok w byka.
W tej samej chwili zwierz niepewnie ruszył za Sebjorg, a Nils tylko na to
czekał. Kiedy byk przebiegał obok niego, rzucił się nagle do przodu, schwycił
postronek i szarpnął za kółko w nosie zwierzęcia tak mocno, że byczek aż
przyklęknął i wywrócił oczami. Przy okazji Nils został trochę poturbowany, ale
nie zwracał na to uwagi; trzeba było za wszelką cenę zatrzymać rozszalałe
zwierzę. Kiedy Knut zobaczył, że Nils panuje nad bykiem, spuścił je z oczu i
po chwili był po jego drugiej stronie. We dwóch poprowadzili zwierzę do
obory. Było potulne jak baranek i starało się za wszelką cenę uniknąć bólu,
który sprawiało mu ciągnięcie za kółko.
W milczeniu Nils i Knut przywiązali byka w rogu pomieszczenia. Nie
zadowolili się jednym węzłem, spętali zwierzę dokładnie. Mogło się teraz
szarpać do woli, nie zdało się to na wiele.
- Nie wygląda to dobrze. - Nils pobiegł za Knutem na pole, gdzie Emilie i
Sebjorg klęczały przy nieruchomym ciele.
- Tym razem naprawdę ucierpiał - mruknął Knut. - Na coś takiego nie ma
mocnych.
- Nieprzytomny - Emilie odgarnęła włosy z czoła Olego i przycisnęła
chustkę do rany na jego skroni. - Trzeba go zanieść do domu. Sebjorg, możesz
przygotować mu łóżko i poprosić Dagmar o nagotowanie wody?
Knut spojrzał tylko smutno na ojca, po czym poszedł poszukać czegoś, na
czym można go będzie przenieść. Pomyślał, że rana i krew wcale nie są
najgorsze; że dużo poważniejsze są niewidoczne obrażenia.
- Wezmy stare drzwi od stodoły - zaproponował Nils.
- Są przy szopce na opał i powinny wytrzymać ten kawałek. - Po minie
Knuta widział, że rany gospodarza są ciężkie i że nie ma chwili do stracenia. W
try miga przytaszczył drzwi.
- Dobrze byłoby położyć go w łóżku, zanim się ocknie - powiedział Knut. -
Boję się, że będzie bardzo obolały i załamany.
- Mam jechać po doktora? - Nils był gotowy ruszyć od razu. Dla swojego
gospodarza zrobiłby wszystko, bo był to porządny gość, który od lat dawał mu
godziwą pracę.
- Tak. Spróbuj go znalezć, powinien być w Gol - odrzekł Knut. - Ale nie ma
pośpiechu. Może tylko dać mu coś na uśmierzenie bólu i nic więcej, więc nie
ma powodu gnać na złamanie karku. Ojciec przecież nie umiera.
Słysząc ostatnie słowa Knuta, Nils odetchnął z ulgą: a więc nie było aż tak
zle. Ole z pewnością się wyliże i wróci do pracy w gospodarstwie.
- Przychodzi do siebie. - Kiedy podeszli z zaimprowizowanymi noszami,
Emilie wstała z klęczek. Ole leżał dziwnie skręcony na bok, a jedno z jego
ramion wyraznie wyłamane było ze stawu. Zgubił gdzieś czapkę, a jego szara
twarz kontrastowała z zielenią trawy.
- Dobra, podnosimy. - Knut schylił się i chwycił go pod barkami, a Nils od
strony nóg. Ciało gospodarza było bezwładne i ciężkie jak wór mąki. Na
przedramionach Knuta, dzwigającego tułów, wystąpiły grube żyły, ale nawet
nie stęknął z wysiłku. Patrząc na to wykręcone ramię, stwierdził, że spróbuje
mu je nastawić, zanim ojciec się obudzi: chociaż tego jednego bólu może mu
oszczędzić. Użyje starego sposobu z dzwignią i czymś zrolowanym pod pachą.
- Emilie, znajdz mi duży, równy kołek - poprosił. Emilie szła obok nich,
uważając, żeby teść nie ześlizgnął się z drzwi. - Owiń go grubo szmatami.
Emilie skinęła głową, nie pytając, po co mu to. Nagle poczuła, że brak jej
Ashild. Ona wiedziałaby, co zrobić. Emilie poczuła się niepewnie, bo
zrozumiała, że to jej przypadnie w udziale opieka nad gospodarzem. %7łeby tylko
czegoś nie popsuć!
Niedługo pózniej Ole leżał w łóżku w izdebce. Sebjorg zdjęła mu buty, a
Knut rozciął na nim ubranie. Nie można było sprawiać mu dodatkowego bólu,
ściągając z niego na siłę kurtkę i spodnie.
- Budzi się - szepnęła Emilie, gdy Knut włożył ojcu pod pachę kołek i nieco
niepewnie przycisnął do niego jego ramię, jednocześnie je naciągając. Nagle
rozległo się ciche chrupnięcie, po czym ramię przybrało swoją normalną
pozycję.
- No, mamy szczęście. Przynajmniej tego mu oszczędzimy - mruknął Knut.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]